Ukrainian NGO's: Lviv – Kiev 2012

UKRAINIAN NGO'S: LVIV – KIEV 2012
Relacja z wyjazdu naukowego Koła MERITUM



Dzień 1 – 29.04.2012 r.  (opracowanie: Ola Szota i Wojciech Staroń)


W piękny, słoneczny, niedzielny poranek spotkaliśmy się na Dworcu Głównym w Krakowie, rozpoczynając tym samym nasz wyjazd naukowy UKRAINIAN NGO'S: LVIV – KIEV 2012. Naszym głównym celem było zbadanie jak funkcjonują organizacje pozarządowe na Ukrainie, jak  ich działalność wiąże się z kulturą tego kraju oraz jak wyglądają przygotowania do zbliżającego się  wielkimi krokami EURO 2012.


Pociągiem PKP Intercity pojechaliśmy do Przemyśla, gdzie zakupiliśmy potrzebną na wyjazd walutę. Następnie udaliśmy się w 15-minutową podróż do przejścia granicznego w Medyce. Po długim oczekiwaniu w kolejce udało nam się przejść odprawę paszportową po stronie ukraińskiej. Podczas spaceru mieliśmy okazję obserwować miejscową ludność i życie przygranicznej miejscowości. Przy samej granicy dominowały głównie sklepy z alkoholem, wyrobami tytoniowymi i słodyczami. Częstą działalnością są również punkty wymiany waluty.  Po stronie ukraińskiej - w Szehini – musieliśmy także przestawić zegarki o godzinę. Oczekując na „marszrutkę" (mikrobus) do Lwowa poznaliśmy innych turystów, mieliśmy czas na wymianę spostrzeżeń. Wspomnianą marszrutką dotarliśmy do Lwowskiego Dworca. Po drodze obserwowaliśmy jak postępują prace przygotowawcze do Euro 2012. Drogi wjazdowe do Lwowa są świeżo po remoncie, natomiast samo miasto sparaliżowane jest ciągnącymi się do kilku miesięcy remontami. We Lwowie zrobiliśmy ostatnie zakupy przed całonocną podróżą pociągiem do Kijowa. Oczekując na pociąg mieliśmy wystarczająco dużo czasu żeby przejrzeć notatki i jeszcze raz przejrzeć plan wyjazdu.


Podróż ukraińskim pociągiem, przebiega w całkiem inny sposób niż w Polsce. Odległość między Kijowem a Lwowem to około 540km, pociąg pokonuje ją w około 10 godzin. Wszystkie pociągi dalekobieżne są pociągami sypialnymi. Dzięki tej formie podróży, mogliśmy odpocząć po męczącej podróży do Lwowa. Co więcej każdy wagon ukraińskiego pociągu ma swojego „prowadnika"; w wagonach istnieje możliwość skorzystania z samowaru lub odpłatnej kawy czy herbaty. W takich warunkach regenerowaliśmy siły potrzebne na podbój Kijowa.

Dzień 2 – 30.04.2012 r. (opracowanie Ola Piotrowska i Urszula Rząd)

Wczesnym rankiem dotarliśmy do stolicy Ukrainy – Kijowa. Postawieni na nogi poranną kawą, udaliśmy się do naszych kwater w Instytucie św. Tomasza z Akwinu ojców Dominikanów.


W rozgrzanym do czerwoności mieście (29˚C!), po mimo upałów i dni wolnych od pracy , był spory ruch, a dla nas przyjemnym ochłodzeniem stawały się niejednokrotnie stacje kijowskiego metra. Kolejka podziemna wybudowana w 1960 roku składa się obecnie z trzech linii (plus jedna w budowie i jedna na etapie planowania), a mieszkańcy nie wyobrażają sobie miasta bez tego środka transportu. Ponadto to właśnie w Kijowie znajduje się najgłębiej położona stacja metra na świecie – Arsenalna, na głębokości 105 metrów pod ziemią. Kolejka choć już ponad 50-cio letnia, pierwotnie budowana również jako schron przeciwlotniczy, wciąż zachwyca rozwiązaniami architektonicznymi okresu socrealizmu, tak ważnego dla kulturowej tożsamości Ukrainy.


Naszym pierwszym celem stały się jednak zabytki czasów o wiele wcześniejszych. Ławra Kijowsko-Peczerska nie bez powodu nazywana jest Watykanem Wschodu. Jej pełna nazwa to Kijowsko-Peczerski Rezerwat Historyczno-Kulturowy. Jest składającym się z 80 budynków, malowniczo położonym kompleksem świątynnym, stanowiącym żywe centrum kultu prawosławnego. W kryptach Ławry spoczywa 118 świętych mężów Rusi, bowiem już w najstarszych podaniach funkcjonowała ona jako duchowa kolebka Rusi. W części kompleksu przekształconym w muzeum zwiedziliśmy Sobór Zaśnięcia Matki Boskiej z XI w., Cerkiew Wszystkich Świętych, Wielką Dzwonnicę, Cerkiew św. Mikołaja oraz Bliskie Pieczary (ich kopanie rozpoczęto w XI w., głębokość do 20 metrów pod ziemią, długość chodników 228 metrów, miejsce spoczywania relikwii 75 mnichów, między innymi św. Antoniusza Peczerskiego). Bliskie Pieczary są najbardziej uczęszczanym miejscem wśród prawosławnych pielgrzymów, ze względu właśnie na nagromadzenie relikwii.


Bardzo cennym doświadczeniem była konieczność dostosowania się do zasad obowiązujących na terenie kompleksu Ławry, związanych bezpośrednio z obrządkiem prawosławnym – kobiety musiały zakrywać głowy i ubierać długie spódnice przed wejściem do świątyń.


Następnie zwiedziliśmy znajdujący się nieopodal Ławry Park Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej 1941 – 1945, zlokalizowany na wzgórzach prawego brzegu Dniepru. Centralnym miejscem parku jest olbrzymi pomnik Matki Ojczyzny, przywodzący skojarzenie do amerykańskiej Statuy Wolności. Ponadto mieliśmy możliwość oglądnięcia eksponatów zgromadzonych w Parku – dział, czołgów, helikopterów, samolotów i wozów bojowych. W drodze powrotnej do metra mieliśmy okazję zobaczyć Pomnik Ofiar Głodomoru (Wielkiego Głodu na Ukrainie).


Zaskakującym jest jak blisko siebie znajdują się w Kijowie miejsca tak ważne dla historii i kultury Ukrainy, a pochodzące z tak różnych okresów. Podglądając na panoramę wzgórz Peczerskich, zobaczyć można, jak złote kopuły Świątyń Ławry patrzą na Park Pamięci Ofiar II Wojny Światowej. I choć ten kontrast wydaje się być nie do końca właściwy, to bez niego nie można zrozumieć natury i historii ludzi Ukrainy.

Dzień 3 – 01.05.2012 r. (opracowanie: Agnieszka Pudełko i Weronika Pokojska)

Dzień trzeci podróży na Wschód był dość intensywny. 1 maja, podobnie jak i w Polsce, obchodzone jest na Ukrainie Święto Pracy. Uroczystości wiążą się jednak oprócz klasycznych wydarzeń takich jak koncerty, pochody i wystąpienia przedstawicieli władzy, z innymi, specyficznymi wydarzeniami, jak na przykład manifestacje poparcia dla grup politycznych, na przykład komunistów - bardzo liczne grupy ludzi, w przemarszach, ubrani w czerwone koszulki, czapeczki, niosą flagi a wszystko to ozdobione jest sierpem i młotem.

Po spacerze w upalnym słońcu doszliśmy do monumentu Jedności Narodów. Jest to pomnik wykonany z imponującym rozmachem w eklektyzującym stylu. W wielkim amfiteatrze siedzieli Ukraińcy, którzy przedłużali atmosferę pochodu, śpiewając komunistyczne pieśni. Widok i panorama z wzgórza, na którym umiejscowiony jest pomnik są zjawiskowe.


Kolejnym miejscem, które zwiedziliśmy tego dnia, był Majdan Niezależności i centrum miasta, które z okazji święta zostało wyłączone z ruchu. Setki turystów i mieszkańców spacerowało po zazwyczaj zakorkowanych arteriach stolicy. Nie jest to jednak ewenement, bowiem ta główna ulica miasta zamykana jest co weekend, stanowiąc rozległy deptak.


Na Majdanie byliśmy umówieni z przedstawicielami organizacji Vidsich. Leonid, Moron, Artur, Julia i Kasia przyjęli nas niezwykle serdecznie i niemalże natychmiast zaproponowali krótki spacer z oprowadzaniem oraz kolejne spotkanie następnego dnia. Z członkami Vidsich udaliśmy się do ich głównej siedziby, które znajduje się w starej kamienicy. Mimo problemów z komunikacją, wynikających z częściowego braku umiejętności mówienia w języku angielskim przez ukraińskich aktywistów jak i wyrywkową znajomość języka ukraińskiego z naszej strony, udało nam się zebrać wiele interesujących materiałów dotyczących ich działalności, ale również dowiedzieć się wiele na temat ogólnych nastrojów politycznych na Ukrainie.


Członkami Vidsich są ludzie w różnym wieku i różnych profesji. Nasi rozmówcy byli studentami biotechnologii, biologii, historii, stosunków międzynarodowych oraz filmoznawstwa. Ich organizacja nie ma charakteru formalnego, ponieważ to automatycznie wiązałoby się z wstąpieniem w ramy administracyjne, które nie zmieniły się podobno zbyt wiele od poprzedniego systemu i raczej utrudniają, niż ułatwiają funkcjonowanie. Co gorsza państwo czy też Jednostki Samorządu Terytorialnego nie są zainteresowane wspieraniem działań, nie będących efektywnymi finansowo. W Kijowie działa ok. 20-30 aktywistów Vidsich, liczba ta jednak rotuje i jest zależna od ilości oraz etapu przygotowań do akcji. Ogółem członków (m.in. w Lwowie i Kijowie) jest ok. 100. Organizacja ma strukturę horyzontalną, bez liderów (funkcjonuje sześcioosobowy zarząd), a komunikuje się poprzez możliwości narzędzi Google Groups.


Vidsich mają problem ze zdefiniowaniem swojej pozycji, bowiem „ z punktu widzenia polityki są organizacją społeczną, z punktu widzenia społeczeństwa są organizacją polityczną". Do swoich zadań Vidsich zaliczają wprowadzanie zmian w sposób pokojowy, podejmowanie prób zwrócenia uwagi na niektóre obszary życia codziennego, które na Ukrainie funkcjonują w fatalny sposób. Przykładem zjawiska, z którym chcą walczyć jest brak definicji plagiatu. Na uniwersytetach pojęcie to jest traktowane bardzo uznaniowo a na kampusach masowo rozdawane są ulotki „kup dyplom". Ponadto ich ostatnie akcje dotyczyły bojkotu ustaw ograniczenia swobody zgromadzeń ludności, niekorzystnych reform i ograniczenia dostępu do edukacji, czy monopolowi Rosji na dubbing wszystkich filmów na Ukrainie. Na pytanie skierowane do najstarszego, bo 43 letniego członka grupy, „Dlaczego dołączył Pan do Vidsihiczy?", odpowiedział „Bo trzeba coś robić". Jak przyznali nasi rozmówcy zbudowanie silnego fundamentu społeczeństwa obywatelskiego jest na Ukrainie niezmiernie trudnym i karkołomnym zajęciem. Ale tego typu akcje i rosnący odzew ludności są najlepszym przykładem, że ich starania nie idą na marne.

Dzień 4 – 02.05.2012 r. (opracowanie: Ania Kokoszka i Kamil Wiatr)

2 maja odbyło się spotkanie w siedzibie fundacji Ukrainian Center for Museum Development, organizacji pozarządowej, od 2006 roku wspomagającej prace muzeów na terenie całej Ukrainy.


W pierwszej części spotkania Vladyslav Pioro opowiadał o działalności fundacji i o kondycji muzealnictwa w Kijowie i pozostałych miastach Ukrainy,
Celami statutowymi fundacji jest:
1.    Integracja, komunikacja i wspomaganie współpracy pomiędzy muzeami i ośrodkami kultury na Ukrainie. (Fundacja otwiera nowe kanały komunikacyjne i inicjuje współpracy pomiędzy podmiotami)
2.    Wzrost ilości informacji na temat muzeów, prezentowanych przez nich wystaw i ich promocji ( duży nacisk jest kładziony na dotarcie do potencjalnego odbiorcy wystawy)
3.    Pomoc materialna dla muzeów. ( Ze względu na niewielkie środki pieniężne jakie rząd ukraiński poświeca na rozwój tej gałęzi kultury, fundacja stara się pozyskiwać środki z innych źródeł – jak sponsoring czy mecenat, pozyskiwanie środków z za granicy, by tym samym polepszyć kondycje muzeów)


Jednym ze sztandarowych działań fundacji jest wydawany kwartalnik (w nakładzie 1000 sztuk), który trafia do muzeów na terenie całego kraju (każdego z uczestników spotkania goście obdarowali  egzemplarzem takiego czasopisma).


Na terenie Ukrainy działa około 500 muzeów. Fundacja swoją pracą wspomaga 160 z nich licząc na podjęcie współpracy z kolejnymi jednocześnie też zacieśniając swoją współprace z zagranicznymi ośrodkami kultury m.in. w Polsce i Francji.


Ze względu na słabą jakość kształcenia muzealników na Ukrainie fundacja zajmuje się organizacją szkoleń, warsztatów i seminariów dla managerów kultury.


Prowadzący spotkanie Vladyslav Pioro cierpliwie odpowiadał na wiele pytań zadawanych przez członków Koła Meritum. Za każdym razem wyczerpująco i szczegółowo opowiadał o najciekawszych wystawach na Ukrainie, planach wprowadzenia większej interakcji w muzeach (na wzór muzeum powstania warszawskiegoo i fabryki Schindlera).


 

Po zakończeniu spotkania, w trakcie obiadu udało się nam spotkać też zupełnie innych mieszkańców Ukrainy. Na nasze nieszczęście był to złodziej siedzący za jedną z uczestniczek spotkania. Dziewczyna szybko zorientowała się, że zginęły jej pieniądze i wszystkie dokumenty jakie miała w torebce. Po telefonie do ambasady udało się nam uzyskać pomoc konsula, jednak nie obeszło się bez kolejnych przygód.


Aby uzyskać tymczasowy paszport trzeba zapłacić za niego 40 euro, jednak żeby kupić w Kjowie euro należy wylegitymować się paszportem ukraińskim, którego z przyczyn oczywistych nikt z uczestników wyjazdu nie posiadał. Dopiero po przyjeździe konsula i jego zdecydowanej reakcji udało się zakupić potrzebne pieniądze, a po całym dniu administracyjnych potyczek uzyskać najpotrzebniejsze dokumenty, niezbędne do powrotu do Polski.


Pozostała część uczestników w tym czasie poznawała miasto. Udało się nam dotrzeć pod teatr bajek, stadion narodowy, na którym odbywać będą się mecze na Euro 2012, pomnik Bohdana Chmielnickiego, ministerstwo sprawiedliwości, park bajek i złotą bramę.


Popołudniem udało się nam też porozmawiać z gospodarzami spotkania z poprzedniego dnia, którzy chętnie oprowadzali nas po mieście.

Dzień 5 – 03.05.2012 r. (opracowanie: Basia Witkowicka i Kasia Karkoszka)


 

Dzień piąty rozpoczęliśmy od spotkania z dyrektorem fundacji Centrum Sztuki Współczesnej. Instytucja ta w obecnym kształcie działa od 2008 roku, kiedy to została utworzona na fundamentach niefunkcjonującego już Centrum Sztuki Współczesnej Sorosa w Kijowie. Głównym celem organizacji jest wspieranie początkujących i niezależnych artystów. Fundacja opiera swoje działania na trzech płaszczyznach: spotkaniach dyskusyjnych artystów oraz przedstawicieli branży, badaniach związanych z wpływem sztuki współczesnej na zmiany społeczne oraz promowaniem sztuki współczesnej. Organizowane przez instytucję spotkania mają pomóc edukować artystów i poszerzać  patrzenie na współczesny rynek sztuki i samą sztukę. W związku z tym, że na Ukrainie nie istnieje ustawa dotycząca instytucji pozarządowych, działają oni na własną rękę. Głównym środkiem utrzymania fundacji są darowizny od osób prywatnych i przedsiębiorstw, składki członkowskie oraz aukcje charytatywne na rzecz tej instytucji. Pani Dyrektor przybliżyła nam również kilka z projektów, które w ostatnich miesiącach udało się przeprowadzić. Jednym z najciekawszych było stworzenie przewodnika po Kijowie, w którym różni autorzy zaproponowali 9 tras. Od trasy przygotowanej przez architekta, przez muzyków, trasy śladem metra, trasy dla rowerzystów znalazła się tak nawet trasa „ślubna", wiodąca po miejscach najczęściej odwiedzanych przez młode pary, chcące sfotografować się na tle kijowskich zabytków.


Kolejnym punktem dnia było zwiedzania muzeum Czarnobyla w Kijowie. Muzeum prezentuje zbiory związane z upamiętnieniem katastrofy jaka miała miejsce w 1986 roku w elektrowni jądrowej. Aktualnie znajduje się tam również wystawa plakatu związana z 25. rocznicą wybuchu, która pokryła się z awarią reaktora w Fukushimie. Następnie grupa udała się na obiad i zwiedzanie największego bazaru w mieście, czyli Pietrowkę.

Wieczorem członkowie Koła zostali zaproszeni na spotkanie z przedstawicielami Instytutu św. Tomasza z Akwinu. Jednym z zadań instytucji powstałej w 1992 roku jest prowadzenie studiów wieczorowych i zaocznych z zakresu m.in. teologii, filozofii i nauk społecznych. Obecnie na uczelni kształci się ok. 100 uczniów. W związku z tym, że Instytut z punktu widzenia prawa ukraińskiego jest organizacją religijną, nie ma statutu szkoły, nie otrzymuje środków z budżetu państwa. Utrzymuje się głównie ze środków własnych zakonu oo. Dominikanów pozyskiwanych w większości z wynajmu powierzchni budynku, w którym się mieści oraz z niewysokiego czesnego za studia. Szkoła posiada dziesięciu stałych nauczycieli, natomiast pozostali wykładowcy to gościnni pracownicy innych uczelni.
Po spotkaniu grupa udała się na dworzec główny w Kijowie, gdzie wyruszyła w ponowną nocną podroż do Lwowa.


Ogólne wnioski jakie można wysnuć z odbytych w opisanych wcześniej organizacjach potwierdzają wcześniejsze spostrzeżenia dotyczące funkcjonowania organizacji non-profit na Ukrainie. Ani instytucje religijne, jak Instytut Św. Tomasza  z Akwinu, ani stowarzyszenia, ani fundacje nie mogą liczyć na wsparcie finansowe ze środków rządowych. Nie istnieją również żadne programy wpierające działania tego typu instytucji, a poprzez rozwiniętą machinę biurokratyczną są wręcz do takich działań zniechęcani. Wszyscy przedstawiciele odwiedzanych instytucji byli ludźmi, którzy kształcili się w tym zakresie w jednym lub kilku europejskich Państwach. Dlatego też niejednokrotnie posiadają wiedzę i umiejętności skorzystania ze środków Unii Europejskiej lub nawiązania współpracy z organizacjami za granią. Jednak świadomość funkcjonowania i specyfiki działania trzeciego sektora na Ukrainie jest znikoma. Trudno nawet mówić o pełnoprawnym sektorze pozarządowym. Brak ustawodawstwa, brak inicjatyw w celu jego stworzenia. Na Ukrainie nie ma możliwości przekazania 1% podatku na przecz tego typu organizacji, nie mówiąc już o innych tego typu mechanizmach. Co najbardziej zastanawiające organizacje nie wiedzą nic o sobie nawzajem. Podczas wszystkich spotkań reagowano z bardzo dużym zdziwieniem, gdy mówiliśmy o naszych poprzednich wizytach. Każdy działa tam na własną rękę, nie szukając wspólnych ułatwień i dróg działania. Przed Ukrainą jeszcze długa droga, nim będziemy mogli spokojnie powiedzieć, że funkcjonuje tam w pełni wykształcony Trzeci Sektor.


Dzień 6 – 04.05.2012 r. (opracowanie: Paulina Chodnicka i Kasia Cieślik)

Z nocy z czwartku na piątek przemierzaliśmy trasę Kijów- Lwów pociągiem sypialnianym, tzw. plackartą. Dojazd do Lwowa zaplanowany był na wczesne godziny poranne, jednak ze względu na wypadek kolejowy pociągu towarowego, do Lwowa dotarliśmy dopiero w południe.

 

Zjedliśmy obiad na Prospekcie Szewczenki, po czym udaliśmy się do miejsca naszego noclegu, gdzie odświeżyliśmy się i wyszliśmy na popołudniowe zwiedzanie miasta. Widzieliśmy pomnik Adama Mickiewicza, uznawany za jeden z najpiękniejszych, które zostały poświęcone Wieszczowi. Pomnik ma kształt wysokiej kolumny, u stóp której stoi posąg wieszcza. Nad nim wznosi się muza podająca Mickiewiczowi lirę. Spacerując wśród budek z pamiątkami podeszliśmy pod budynek Teatru Wielkiego Opery i Baletu im. Salomei Kruszelnickiej. Jest to piękny, bogato zdobiony gmach wzorowany na operze paryskiej z widownią na tysiąc dwieście osób. Nasze kolejne kroki skierowaliśmy ku miejskiemu targowi pamiątek, po drodze podziwiając architekturę Katedry Ormiańskiej – jednej z najstarszych świątyń lwowskich. Lwów był przez wieki jedynym na świecie miastem, w którym działały obok siebie trzy arcybiskupstwa: łacińskie, grekokatolickie i ormiańskie. Katedra nie jest jednolita stylowo. Składa się z trzech części pochodzących z różnych okresów historycznych. Jej najstarsze partie powstały w XIV wieku.

 

Widzieliśmy również Kościół Dominikanów, którego zielona kopuła jest jednym z najbardziej charakterystycznych elementów panoramy Lwowa. Kościół szczególnie atrakcyjnie prezentuje się, gdy patrzy się na niego z Kopca Unii Lubelskiej. Spacerując minęliśmy również Katedrę Łacińską im. Najświętszej Maryi Panny na Placu Katedralnym. Jest to budowla gotycka, której fasadę tworzą dwie masywne wieże. W XVIII wieku przebudowana została w stylu barokowym. Jest dziś jednym z najciekawszych kompleksów zabytkowych Lwowa, co niesamowite – zachowanym w stanie nienaruszonym. Nasz dzień zakończyliśmy wyjściem na Kopiec Unii Lubelskiej, nazywany przez mieszkańców Wysokim Zamkiem. Z góry mogliśmy podziwiać Lwów w pełnej jego okazałości. Kopiec został usypany w 300 – lecie zawarcia Unii. Ma 413 metrów, a u jego podnóża stoi na postumencie figura kamiennego lwa.

 

Podczas naszego pierwszego popołudnia we Lwowie zwracaliśmy również uwagę na to, jak miasto przygotowuje się do rozgrywek EURO 2012. Prócz problemów z infrastrukturą (drogi wjazdowe do miasta, komunikacja miejska), należy przyznać, że przygotowania towarzyszące są dość zauważalne. Przykładowo – cztery pomniki okalające Rynek są ubrane w sportowe, żółte stroje reprezentacji Ukrainy, pod budynkiem Opery zegar odlicza dni do rozpoczęcia finału, a na wielu budynkach eksponowane jest logo Lwowa zaprojektowane na tę okazję. Ponadto centrum miasta posiada liczne kierunkowskazy, w językach zarówno ukraińskim jak i angielskim. Lwów często sprawia wrażenie odrobinę mniejszego Krakowa, może dlatego go tak polubiliśmy?

Dzień 7 – 05.05.2012 r. (opracowanie: Ula Rząd i Ola Piotrowska)


Sobota upłynęła bez żadnych niespodzianek jak kilkugodzinne opóźnienie pociągu; zresztą – nie pozwolił na to program zwiedzania. Był to ostatni dzień w całości spędzony w Ukrainie, dlatego aby jak najlepiej go wykorzystać uczestnicy wyjazdu podzielili się na mniejsze grupy i odwiedzali najbardziej interesujące dla nich miejsca we Lwowie.

 


Punktem wspólnym dla wszystkich był Cmentarz Łyczakowski – jedna z czterech najważniejszych polskich nekropolii i  pomimo widocznych w wielu miejscach śladów zaniedbania na pewno jedna z najpiękniejszych. Samo położenie cmentarza na wzgórzach, szerokie aleje i zabytkowe grobowce nadają miejscu niepowtarzalny klimat. Jest to ponadto miejsce pochówku wielu znanych Polaków, mi.in Marii Konopnickiej, Gabrieli Zapolskiej, Stefana Banacha. Najwięcej emocji wzbudził jednak Cmentarz Orląt Lwowskich, zarówno ze względu na swoją wartość historyczną jak i niestety nieprzyjemną otoczkę wokół jego otwarcia.

 

Następnie jedna z grup postanowiła sprawdzić, jak na miesiąc przed rozpoczęciem Mistrzostw Europy w piłce nożnej wygląda sytuacja w okolicy lwowskiego stadionu. Niestety, o ile sam budynek wzbudził u wszystkich raczej pozytywne odczucia, o tyle jego otoczenie… cóż, na dzień dzisiejszy nie jest przygotowane na przyjęcie kilkudziesięciu tysięcy kibiców.


Podczas gdy niektórzy uczestnicy wyjazdu zastanawiali się ile budowniczy będą w stanie zdziałać w przeciągu najbliższych czterech tygodni, pozostali spacerowali po starówce. Odwiedzili m.in. Katedrę Ormiańską i kilka miejscowych pubów, które dzięki swoim oryginalnym wystrojom stanowią jedne z głównych atrakcji turystycznych Lwowa. Wszystkim szczególnie przypadł do gustu Dom Legend - kilkupiętrowa knajpa z niespotykanym klimatem.

 


Wieczorem uczestnicy wyjazdu udali się na spacer i koncert z okazji przypadających w ten weekend Dni Lwowa. Sobota zakończyła się krótkim spotkaniem całej grupy w jednym z mieszkań.

Dzień 8 – 06.05.2012 r. (opracowanie: Michał Twaróg i Wojciech Staroń)


Dzień zaczął się od pobudki o godzinie 9:00(GTM + 2). Grupy mieszkające w dwóch mieszkaniach miały dwie godziny czasu na przygotowanie się do drogi.  O godzinie 11:15 spotkaliśmy się na dworcu we Lwowie gdzie następnie wsiedliśmy w „marszrutę" i udaliśmy się do przejścia granicznego w Szehini. Na miejsce dotarliśmy około godziny 13 czasu polskiego. Do tego momentu czas będzie liczony według strefy Warszawskiej. Na przejście granicy musieliśmy poświęcić aż 3 godziny. Spotkaliśmy się z przeszkodą w postaci rzeszy mrówek (przygraniczni handlarze), która skutecznie zablokowała przejście. Powitano nas okrzykiem cytuję : „ Turisty goł bak na Ukrainu !". Ogólnie rzecz biorąc ciekawe doświadczenie. Mieliśmy możliwość  zobaczenia jak funkcjonuje straż graniczna i odprawa paszportowa na miesiąc przed Euro 2012. Stan usług nie jest zadowalający. Wystarczy grupa tego typu „turystów" aby zablokować przejście na kilka godzin. Weekend ,w który wracaliśmy był o tyle trudny, że przeprowadzano eksperyment o nazwie „Zielona Granica", polegający na otwarciu granicy polsko-ukraińskiej jak na zasadach ze strefy Shoengen. Jak mogliśmy odczuć na własnej skórze, skopanych nogach i spieczonych plecach, że eksperyment się nie powiódł. Jedyne racjonalne rozwiązanie problemu, może radykalne i lekko dyskryminujące to otwarcie dwóch osobnych przejść, dla obywateli Unii Europejskiej i reszty świata.  O godzinie 17 dotarliśmy do Przemyśla. Pociąg do Krakowa mieliśmy dopiero o godzinie 18:15. Podróż powrotna minęła bardzo szybko. O 23 byliśmy już na miejscu, uroczyście się pożegnaliśmy i zakończyliśmy oficjalnie wyjazd.
 

Projekt został dofinansowany z funduszy

Rady Kół Naukowych

i Fundacji Studentów i Absolwentów UJ "Bratniak"

Dołącz do nas

qrcode